wtorek, 3 listopada 2015

Jes­tem prze­kona­ny, że naj­ważniej­szą de­cyzją, jaką po­dej­mu­je is­to­ta ludzka, jest wybór, z kim spędzi życie, może już do końca.

Zapłakana pokonywała kolejne przecznice Bydgoszczy nie bacząc na to, jak komicznie musi wyglądać. Kilka osób, które minęła dziwnie jej się przyglądało, jednak zupełnie to zignorowała. Chciała po prostu jak najszybciej dotrzeć do domu i zaszyć się w ciepłym i pachnącym łóżeczku. Zdecydowała się olać dzisiejsze zajęcia. I tak nie dałaby rady spokojnie na nich usiedzieć.
Pociągając lekko zaczerwienionym nosem otwarła drzwi od klatki schodowej i mozolnie wdrapała się na 3 piętro. Przed wejściem do mieszkania otarła niezdarnie policzki i wparowała do środka niczym pocisk karabinu maszynowego. Nie była teraz gotowa na konfrontację z przyjaciółką, która niewątpliwie wygłosiłaby jej mowę pod tytułem "to kiedyś i tak musiało się wydarzyć, daj spokój i się ogarnij". Jej serce było w tym momencie wystarczająco poharatane i bała się, że większej ilości bólu nie byłaby w stanie znieść.
Czym prędzej zrzuciła z siebie ukochane trampki i nie zwracając nawet uwagi na stojącą obok drzwi dziewczynę skierowała się do swojej sypialni. Nie siliła się na kurtuazyjne zachowanie, po prostu trzasnęła mocno drzwiami i przekręciła klucz w zamku.
Zdruzgotana zjechała w dół po śliskiej powierzchni drewna i skuliła się na jasnych panelach. Jej ciałem wstrząsnął spazm płaczu, którego nie była w stanie powstrzymać i głośno zaszlochała. Czuła jak jej serce kolejny raz dzisiejszego poranka rozsypuje się w drobny maczek.
Wiedziała, że to co robi kiedyś się na niej zemści, że kiedyś z któregoś z nich będzie musiała zrezygnować. Mimo to nie była na to gotowa już teraz i pewnie nigdy by się nie przygotowała. Jeszcze rok temu nie podejrzewała, że tak mało prawdopodobna sytuacja przydarzy się właśnie jej. No bo jak można pokochać dwóch tak wspaniałych facetów równocześnie, a co najgorsze, jak można nie wiedzieć, który z nich jest ważniejszy?
Przez swoje rozterki sercowe mogła zmarnować życie nie tylko sobie, ale także siatkarzom, z którymi się związała. Mimo, że jeden z doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna kogoś już ma, zgodził się na ten chory układ. Jak do tej pory wszystko mu odpowiadało, aż nagle coś się zmieniło.
Nigdy nie spodziewałaby się, że największy zdobywca kobiecych serc wśród siatkarzy zakocha się właśnie w niej, zwykłej studentce medycyny. Przecież to miała być tylko przelotna znajomość, krótka zabawa bez konsekwencji. Jak widać to ona miała być tą, która go odmieni. W tym jednak momencie, nie była nawet w stanie myśleć, czy to on będzie jej wyborem. Poddała się całkowicie swojej rozpaczy.
Z beznadziejnego położenia wyrwał ją dźwięk, którym okazało się pukanie do drzwi. Nie miała ochoty otwierać, tym bardziej, że niemal niemożliwe było to, że będzie to ktoś inny niż Anna. Przyjaciółka na pewno nie zamierzała tak łatwo odpuścić.
- Daj mi spokój! - Krzyknęła drżącym głosem.
- Chociaż mi wyjaśnij, co się właściwie stało. - Odpowiedziała brunetka spokojnie.
- Nie ważne. - Zaszlochała i przymknęła zmęczone powieki.
- Tyśka, ale Ty wiesz, że ja mam zapasowy klucz? - Zapytała wdychając. - Otwieraj, albo sama to zrobię.
Blondynka przełknęła łzy i mozolnie zebrała się, by usiąść. Dopiero po chwili była w stanie sięgnąć do zamka i otworzyć go. Widok jaki zastała współlokatorka, nie był zachwycający. Martyna wyglądała jak siedem nieszczęść, albo i jeszcze gorzej.
- Co ten bydlak Ci zrobił? - Wysyczała kucając obok przyjaciółki i przytuliła ją mocno.
- Kazał mi wybierać. Powiedział, że nie zniesie już dłużej tego, że musi się mną dzielić, że mnie kocha. - Blondynce znowu załamał się głos. - Anka, ja nie umiem zrezygnować z żadnego z nich.
- Wiem, kochanie. - Brunetka westchnęła głośno i przycisnęła swoje usta do czoła towarzyszki.

Nieszczęśliwym zbiegiem przypadków rozmowie dziewczyn od samego początku przysłuchiwał się drugi partner Tyśki. Chłopak był okropnie zawiedziony zachowaniem swojej ukochanej. Nigdy nie podejrzewałby jej o romans z kimś innym, wydawało mu się, że jest całym jej światem. Niestety złudzenia często pozostają tylko pobożnymi życzeniami, a rzeczywistość otrzeźwia nas swoim biegiem.
W tym wypadku, nie widział innej możliwości, nie mógłby dalej z nią być, nie byłby w stanie wybaczyć jej tak nikczemnego czynu. Cicho wycofał się z mieszkania i wrócił do siebie. Będąc już na miejscu doszedł do jednego wniosku. Musi o wszystkim powiedzieć dziewczynie, a im szybciej to zrobi, tym będzie lepiej.
W tym też celu z kieszeni jasnym spodni wyjął telefon i wystukał kilka słów, które miały zmienić jego spokojne dotychczas życie w najgorszy koszmar.

To koniec. Mam nadzieję, że z nim będzie Ci lepiej.
Pozbieraj jutro swoje rzeczy, nie utrudniajmy sobie tego.
Tak będzie lepiej.
Twój na zawsze...

Następnie wybrał tak dobrze znany numer przyjaciela. Głos po drugiej stronie odezwał się niemal natychmiast.
- Stary, coś się stało, że dzwonisz o takiej porze?
- Masz ochotę na dobrą czystą? - Zignorował pytanie chłopaka.
- Jasne, będę za 10 minut.

___

Nie mam pojęcia co z tego wychodzi, zaczynam wątpić, czy pisanie tego bloga ma jakikolwiek sens :/
Liczę na Waszą szczerą opinię.

poniedziałek, 26 października 2015

Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest.

Pojedyncze promienie słońca wpadały przez okno i muskały delikatnie jej sklejone snem powieki. Jako, że to uczucie nie należało do najmilszych blondynka westchnęła głęboko i odwróciła się na drugą stronę. Miała nadzieję, że chociaż dziś odpocznie kilka godzin dłużej niż zazwyczaj, niestety nie było jej to dane. Uchyliła lekko powieki i zlustrowała wzrokiem pochrapującego obok chłopaka. Jemu najwidoczniej światło nie przeszkadzało. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko do siebie i przysunęła się bliżej blondyna. Chłopak czując jej ruch otulił jej drobne ciało swoimi długimi rękoma i ucałował lekko jej skroń.
- Śpij jeszcze. - Mruknął zaspanym głosem, który tak uwielbiała.
- Nie mogę. - Poskarżyła się wdychając jego zapach. - Muszę się zbierać. 
- Zawsze musisz wracać w najmniej odpowiednim momencie. - Westchnął i otworzył w końcu oczy.
- Wiesz jak jest... - Spuściła niechętnie wzrok. - Nie mogę tak po prostu znikać, Kamila w końcu przestanie mnie kryć i co wtedy? - Głos lekko jej zadrżał.
- Nie rozumiem po co dalej z nim jesteś. - Blondyn wstał zdenerwowany i podszedł do okna. Położył dłonie na parapecie, a czoło oparł o chłodną powierzchnię szyby.
- Bo go kocham. - Odpowiedziała cicho i zaczęła zakładać na siebie porozrzucane po pokoju ubrania.
- Więc na co ja jestem Ci potrzebny? - Zapytał ostro i odwrócił się w jej stronę. - Lubisz się zabawić, co?
- To nie tak. - Podeszła do niego niepewnie i musnęła jego policzek dłonią.
- Więc mi to wytłumacz. - Pchnął ją lekko na ścianę i przygniótł ciężarem swojego ciała. - Co czujesz do mnie? - Jego gorący wzrok palił jej skórę, dłonie oplecione wokół talii sprawiały, że przechodziły ją dreszcze. Uwielbiała, kiedy był taki władczy.
- Ciebie też kocham. - Przyznała pewnie i przyciągnęła go za ramiona.
Chłopak poddał się. Wpił się łapczywie w jej wargi, dłonie wsunął pod cienki materiał koszulki. Szybko odnalazł zapięcie stanika, jednak blondynka przeszkodziła mu w pozbyciu się odzieży. Popatrzyła na niego smutno i pokręciła głową. Odsunął się od niej zdenerwowany, po raz kolejny z nim przegrywał.
- Zobaczymy się jutro. - Obiecała i ucałowała szybko jego policzek.
- Nie. - Odpowiedział twardo i skierował się w stronę drzwi, które następnie otworzył i gestem dłoni nakazał jej opuścić mieszkanie.
- Ale... - Przełknęła ślinę. - Jak to nie.
- Wróć jak już się zdecydujesz, na którym z nas zależy Ci bardziej. Zbyt mocno Cię kocham, żeby nadal tolerować jego obecność, to się musi skończyć.
- Ja nie umiem zrezygnować z żadnego z Was. - Jej oczy wypełniły się łzami, ciało zadrżało od nadmiaru zgromadzonych w nim emocji. - Proszę, nie każ mi wybierać. - Zaszlochała.
- Czas dorosnąć. Ciekawe jak on zareagowałby na wiadomość, że nie jest jedynym w Twoim życiu.
Po tych słowach zatrzasnął drzwi i przekręcił klucz w zamku. Czuł, że to jedyne rozsądne rozwiązanie, nie mógł już dłużej żyć w tak wielkiej niepewności.

___

Bardzo mi miło powitać Was na moim pierwszym blogu! :)
Mam nadzieję, że komuś historia Martyny, Janka i Wojtka przypadnie do gustu i zostanie na dłużej, :)
Bardzo proszę, abyście ocenili moją pracę, zależy mi na opiniach bardziej doświadczonych bloggerek. ;)
Dziękuję także DF za pomoc z szablonem, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła kochana, jesteś wielka! ;*
Kolejna część pojawi się na dniach, do zobaczenia! :)